czwartek, 18 sierpnia 2011

Tabi po polsku


Gdy tylko zrobiło się cieplej wraz ze słońcem pokazali się skarpetkowcy, albo jak kto woli skarpeciarze. Od dawna usiłuję rozszyfrować ten polski syndrom skarpetkowy, nieśmiertelny  znak rozpoznawczy naszych rodaków zagranicą. W krajach ciepłych, gdy upalnie, nosi się sandały lub klapki, gdy zimno - pełne obuwie. U nas, nie wiadomo skąd, pojawił się zestaw skarpetki + sandały. Bo zimno? A może pedicure się nie zmieścił w kalendarzu? Nie wiem, faktem jest, że wygląda to dziwacznie. Z tego, co dotąd zaobserwowałam, skarpetki i klapki występują razem jako np. tradycyjny element stroju japońskiego, noszone przez kobiety tabi (dwupalcowe skarpetki) + zōri (klapki), ale już do geta (drewniane klapki na koturnach) tabi nie noszą; nomenklatury wersji męskiej nie znam, ale też widziałam, wygląda równie elegancko i jakoś nie razi. 
Kilka fotek pokazujących polskich sockersów  znajdziecie tu: http://skarpeciarze.blogspot.com/, cóż może po prostu lubimy być „bien chaussé” i, gdy buty kiepskie, zwracać uwagę, choćby skarpetkami? 

3 komentarze:

  1. Myślę, że Polacy generalnie lubują się w eksponowaniu skarpetek. Obok zestawu skarpetki + sandały bywały już ciemne mokasyny i, obowiązkowo, białe skarpetki, oraz, co do dziś można zaobserwować, skarpetki barwy zdecydowanie kontrastującej z tym co wyżej i niżej, czyli butami i spodniami.

    OdpowiedzUsuń
  2. taak, pamiętam te białe skarpetki. To pewnie miałaby być taka pseudo elegancja... Może gdy zaczniemy nosić dobre buty to znikną te skarpetkowe odjawienia?

    OdpowiedzUsuń