piątek, 30 listopada 2018

piesek z kartonu

Trudno było nam się pozbierać po odejściu naszej ukochanej Królewny. Dziecię moje pierworodne pocieszenia szukało na przemian oglądając fotki naszej psiny i ukradkiem zerkając na strony schronisk dla zwierząt i fundacji. Szukał, szukał i wypatrzył. Cztery, niespełna miesięczne szczenięta owczarkopodobne, porzucone w kartonie na ulicy, trafiły w ręce opiekunów z  fundacji Głosem Zwierząt. A że dziecię onegdaj dla tej fundacji zbierało w szkole pieniądze na karmę dla schroniskowych podopiecznych, to zdaje się, że do spełnienia jego wolontaryjnych zapałów brakowało mu tylko psiaka, którego można będzie do domu przygarnąć. No i stało się. Pozytywnie przeszliśmy wnikliwe rozmowy adopcyjne. Psiak jest już z nami ponad rok i ciągle pozytywnie czymś zaskakuje, przede wszystkim niezwykłą inteligencją i sprytem, zwinnością no i niespodziewaną urodą. Niczym brzydkie kaczątko przemienił się z niepozornego mieszańca w okazały egzemplarz owczarka katalońskiego. I dalej pięknieje. Podobno tak mają zwierzaki, które trafią na kochający dom. Nie tylko zwierzaki zresztą :-)   
Zatem jeśli się jeszcze zastanawiasz, czy i gdzie kupić psa - nie kupuj, adoptuj! Tyle psiego nieszczęścia szuka przytulenia, a jak się potem odwdzięcza! 

https://www.youtube.com/watch?v=fcIqgYDOmXM