piątek, 19 sierpnia 2011

Po burzy

Błyskało i grzmiało groźnie, co gorsza blisko całkiem. Potem spłukało deszczem orzeźwiającym pyłki wszelkie, które zmuszają, by kichać na wszystko. Jakiś atawistyczny lęk sprawia, że staramy się burzy unikać. Nieustraszony Wajrak też potwierdza, że burzy lepiej nie wychodzić naprzeciw. Na książkowym regale Młodego Człowieka wytropiłam nowy nabytek Wajrakowego autorstwa, Przewodnik prawdziwych tropicieli*. Tamże Wajrak napisał, że burze to jedyna rzecz, której się w Tatrach obawia. Ostrzega przez mocą błyskawic ( to przede wszystkim one są niebezpieczne) i radzi, jeśli burza zaskoczyła nas w terenie, by unikać punktów wyeksponowanych, ale też pionowych ścian lub miejsc, gdzie schodzą się potoki. Warto oczywiście odsunąć się od metalowych przedmiotów, nawet jeśli jest to nasz ulubiony statyw, odizolować się od mokrego podłoża chociażby siadając na plecaku, o wyłączeniu komórki nie zapominając i schronić się w jakimś grajdołku.
Burza minęła. Zostało parujące jezioro i gładka tafla wody. Nikogo w jeziorze, tylko ja, ryby i bobry.
Dobrze, że są jeszcze u nas takie miejsca...  
*A. Wajrak, Przewodnik młodych tropicieli,  Warszawa 2011, cz. 1. lato ( będą jeszcze kolejne pory roku w plenerze)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz