Trudno było w minionym tzw. świątecznym czasie o taką tradycyjną, zimowo-gwiazdkową atmosferę. Zabrakło skrzypiącego pod butami śniegu, fraktali malowanych mrozem na okiennych szybach i takiego przyciszenia ulicznego gwaru, jaki powoduje śnieżna poduszka widząca nad gwarnym miastem. Jeszcze gdzieniegdzie podbarwiają świat kolorowe lampki świątecznych girland, ale to wszystko jakieś nie takie, jakieś tylko zimopodobne. Lada moment znikną ostatnie choinki, na które wypadło, że zostaną bożonarodzeniowo wybrane. Gdy spojrzeć na oświetloną choinkę półprzymrużonymi oczami pojawiają się zabawne gry rozciągniętego w smugi światła. Może chociaż tyle zostanie nam w pamięci po bezśnieżnych świętach – powidok mrugających lampek na zielonym drzewku.
P.S. Strzemińskim fotografii to ja raczej nie jestem, na fotce wyszła tylko poświata :(. Może powinnam namalować?
P.S. Strzemińskim fotografii to ja raczej nie jestem, na fotce wyszła tylko poświata :(. Może powinnam namalować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz