Znalazłam zimową lekturę na ten nasz dziwny, jesienny styczeń. Choć nie ma tu takiej tajemniczości, jakiej pełno w Mistrzu i Małgorzacie to jednak Biała gwardia urzeka pisarskim mistrzostwem. Kto by myślał o opisywaniu hortensji w swojej "małej ojczyźnie", gdy wokół wojenna zawierucha zabiera kolejne ludzkie istnienia, bo o Kijowie w czasach wojny domowej roku 1918 traktuje ta bardzo osobista powieść. A jednak te przydomowe hortensje są istotne, dla Bułhakowa na pewno. Są integralną częścią jego ulubionej krainy i punktem zaczepienia w pamięci druzgotanej wojną. Jak abażur w salonie. "- Przenigdy nie zdejmujcie z lampy abażuru! Abażur - to świętość. Nigdy przed niebezpieczeństwem nie uciekajcie szczurzym truchtem w nieznane. Śnijcie przy abażurze, czytajcie, - cóż, że zamieć wyje?"* Jak gwiazdy, które pozostaną nimi także i wtedy, kiedy nawet cień naszych ciał i spraw nie pozostanie już na ziemi. (...) Czemuż więc nie chcemy zwrócić ku nim naszych oczu?**
Spójrzcie w górę, może mimo chmur uda się Wam zobaczyć, co pokazuje pierwsza gwiazda 2012 roku?
---
*M. Bułhakow, Biała gwardia, Biblioteka Polityki, Warszawa 2011, s.27
** ibidem, s. 279.
Spójrzcie w górę, może mimo chmur uda się Wam zobaczyć, co pokazuje pierwsza gwiazda 2012 roku?
---
*M. Bułhakow, Biała gwardia, Biblioteka Polityki, Warszawa 2011, s.27
** ibidem, s. 279.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz