Miała być dziś kolejna bajka od Złotowłosej (podobno o rodzince Hello Kitty), ale dziecię jeszcze jej nie ukończyło, będzie później. Ale jak bajki, to bajki. Oto kolejna:
Był sobie raz mały Jeżyk Igiełka. Mieszkał na skraju zielonego lasu z siostrzyczką, braciszkiem i rodzicami. Bardzo lubił baraszkować z rodzeństwem i innymi zwierzątkami. Lecz pewnego dnia okazało się, że nasz Jeżyk, choć bardzo szybko biega, to równie szybko… staje się niebieski. A to dlatego, że gdy się choć odrobinę uderzy i nie weźmie lekarstwa, to zaraz robią mu się siniaczki. Na dodatek, niestety, nasz Jeżyk bardzo nie lubi swojego lekarstwa, bo trzeba je podawać igiełką. I mimo że nasz Jeżyk, jak na jeża przystało, sam ma kolce, to na widok igiełki zwija się w kuleczkę. Na nic tłumaczenia, prośby i starania. – Jeżyku, to naprawdę nie boli! Zobacz, twoje kolce są przecież dużo większe! – wyjaśniają mama, tato i rodzeństwo. A Jeżyk ciągle swoje. Gdy tylko igiełka z lekarstwem pojawia się na horyzoncie, Jeżyk hop w kuleczkę i kolce do góry! – Nie dam się ukłuć, nie dam! A sam ma kolce tak ostre, jak niedźwiedź pazury.
Aż pewnego dnia nadleciał Komar Kłujaczek i woła: Jeżyku, jakiś ty słodki, a dziabnę cię tu i tam, no chodź, a masz! I nim się Jeżyk w kuleczkę zwinął, Komar myk – w sam czubek nosa. Aj! Aj, aj! – zapiszczał Jeżyk. – To ja już wolę moje lekarstwo! Igiełka z moim zastrzykiem nie swędzi, mama zawsze mnie uprzedza, gdzie mnie ukłuje, i na dodatek przestaję się robić niebieski. A teraz co? Mam bąbla na nosie, swędzi i puchnie, ale najgorsze jest to, że ten komar nawet mnie nie zapytał, czy można… Od tej pory Jeżyk sam chodzi do mamy po lekarstwo, gdy tylko poczuje, że zaraz zrobi się znów niebieski. I bardzo nie lubi komarów.
*
Tekst ten napisałam jesienią 2010r, dla biuletynu Polskiego Stowarzyszenia Chorych na Hemofilię jako Bajkę o Jeżyku Igiełce i Komarze Kłujaczku, zanim jeszcze zaprzyjaźniłam się z naszymi ogrodowymi jeżami i sądziłam wtedy, że w moim otoczeniu jest tylko ten jeden Jeżyk, z którym toczę codzienną walkę na igiełki. Potem pokazał się nam nasz ogrodowy jeż prawdziwy ze swoją rodzinką… resztę znacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz