sobota, 2 lipca 2011

Antychryst z Wągrowca

Jest takie miasteczko w Wielkopolsce, które wjeżdżającym w jego obręb zapowiada szyldem, że jest to „miasto Jakuba Wujka”, tego od przekładu Biblii. Tymczasem, gdy głębiej poszperać się okazuje, że nie tylko Jakub Wujek się z Wągrowca wywodzi, ale także z miasteczkiem tym związał się nieszczęśliwie dla niego samego Stanisław Przybyszewski. Urodził się co prawda w Łojenie, potem uczył się w gimnazjum w Toruniu, gdzie jednak za dużo rozrabiał, więc rodzice przenieśli go do Wągrowca, do rodziny. Tam brylował znajomością niemieckiego, wiersze pisywał i zakochiwał się w nobliwych pannach. Stamtąd wyjechał na studia do Berlina, na architekturę, bo medycyny nie chciano mu sfinansować. Stamtąd, po latach, pojedzie za nim do Berlina, też z Wągrowca, Marta Foerder, by zostać „jego własną, domową kobietą” i źródłem problemów, bo nijak do życia Przybyszewskiego nie przystawała, urodziła mu jednak troje dzieci, w czwartej ciąży popełniła samobójstwo. A w Berlinie właśnie skrzyżowały się drogi Przybyszewskiego i zjawiskowej Dagny Juell, później Przybyszewskiej, też na jej nieszczęście. Bo do Berlina przyjechała za swoją miłością, Edwardem Munchem, poflirtowała sobie ze Strindbergiem, a wyjechała zakochana po uszy i to do końca życia w Przybyszewskim właśnie. Dzisiejsze Wysokie Obcasy piszą o jej podwójnym pogrzebie i burzliwym życiu. O kochankach jego i jej, no i o tragicznym końcu Dagny. Lekturze polecam (Wysokie Obcasy nr 26 (629) lub www.wysokie obcasy.pl ).    



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz