czwartek, 22 września 2011

Co u jeży?


Po naszej wakacyjnej nieobecności w przestrzeni miejskiego ogrodu już wydawało się, że jeże nasze wyniosły się bez pożegnania gdzieś za płot. Na zdrowy rozum jednak wydaje się to  niemądrym posunięciem z ich strony, no bo gdzie będzie im lepiej niż w opuszczonym chwilowo ogrodzie? I oczywiście się okazało, że one nie takie głupie, wręcz przeciwnie - dojrzewając zmądrzały, w dzień chowają się głęboko w igliwiu i śpią jak jeżowy Pan Bóg im przykazał, a nocą odzyskują przestrzeń dziennie ewentualnie udostępnioną człowiekom. A te ostanie po wakacjach ekspansywne bardzo się zrobiły, zwłaszcza te małoletnie, trawa ledwo zregenerowana już ledwo pion i zieloność trzyma, a tu niebawem chłody i spadające liście jeszcze jej podokuczają. Jeże natomiast przypomniały o sobie pewnego wieczoru, gdy kociak nam się zawieruszył, a że wieczór chłodny, woleliśmy, by spał w domu. Tak szukając kociaka, dzieci wpadły na zwiewające w krzaki iglaste kuleczki upewniając się tym samym, że kłujący zwierzyniec adresu nie zmienił :-)   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz