Szukam i szukam skutecznego remedium na kleszcze, bo ich co niemiara ostatnio. I chyba znalazłam. Oprócz preparatu panko sprawdzonego, ale trudno osiągalnego ( bywa w najzwyklejszych marketach, tylko szybko znika, bo chyba poznali się na nim wędkarze J ), przypomniałam sobie o istnieniu olejków eterycznych. Naturalne i skuteczne. Melaleuca alternifolia, australijskie drzewko herbaciane ( nie mylić z krzewem herbacianym) napatoczyła mi się w tłumaczeniu etykiety szamponu przeciwłupieżowego, które onegdaj robiłam dla francuskiej firmy kosmetycznej. A tu okazuje się, że to bardzo wszechstronny olejek. Przede wszystkim antyseptyczny, pomocny przy leczeniu trądziku, opryszczki, wszelkich infekcji, sprzyja regeneracji skóry, wzmacnia odporność, no i łagodzi skutki ukąszeń owadów, ale przede owady odstrasza. Podobno... Hmm, zapach ma dość ostry, przypomina dziadkową maść na reumatyzm … No cóż, sprawdzimy, na razie dodam parę kropel do kominka aromatycznego, bo najmłodszą latorośl gardłowe sprawy dopadły. O skuteczności olejku jeszcze napiszę J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz