poniedziałek, 27 sierpnia 2012

M jak Mali, m jak malaria

Mogłaby to być opowieść o niezapomnianych afrykańskich wakacjach. Ale nie będzie. Bo nagle obficiej niż kiedykolwiek dotąd spadły deszcze i na oczach zrozpaczonych ludzi ich gliniane domostwa rozpłynęły się jak zamki z piasku, które fala zabiera dzieciom, gdy bawią się w małych budowniczych. Tylko, że tym razem ta budowa nie była zabawą, ale poważnym rodzinnym przedsięwzięciem angażującym czas i środki kilku pokoleń.


I spłynęło. I nie ma. Domu, dachu nad głową, poczucia bezpieczeństwa i nadziei. Jest pytanie: co teraz ? Nie ma już nic, zostało błoto i malaria. I jeden lekarz na całe miasteczko. To podobno jedna z groźniejszych w tym rejonie powodzi. Wyjątkowo gwałtowna i silna. Za 2 tygodnie do Mali wyrusza nasza przyjaciółka, żona lekarza, on sam już tam dotarł wcześniej, stamtąd zresztą pochodzi. Zaczęłyśmy robić paczki z odzieżą, lekarstwami, sprzętem medycznym, przymierzamy się do zbiórki pieniędzy, gdy tylko odpowie nam fundacja humanitarna opiekująca się tym regionem i udostępni subkonto. Wiem, że to specyficzne sformułowanie, ale zapytam "pomożecie"? Odpowiedź, wg tradycji była twierdząco-zapewniająca. Na taką liczę i z doświadczenia tego bloga wiem, że się nie zawiodę. Z góry dziękuję i zmykam pakować, co się przydać tam może.

P.S. Wszelkie pomocowe sugestie proszę kierować na adres mailowy bernadette.galerie@voila.fr lub wrzucić do zakładki komentarze, po zalogowaniu niestety. Dzięki raz jeszcze i serdeczności dla Wszystkich
P.S.2 Foto: Iwona
P.S.3 Version française : http://odtlumaczy.blogspot.com/2012/10/m-de-mali-m-de-malaria.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz