Od jakiegoś czasu mam na facebooku rozdwojną osobowość. Profil podwójny, choć prawie tożsamy, na jednym z nich jest nieco więcej znajomych, niektórzy są obecni w obu. A stało się to tak. Pewnego dnia profil usunęłam, podirytowana ogólną dostępnością mimo wielu zabezpieczeń jego prywatności.
Jakiś czas potem, profil na facebooku (a raczej jego możliwości), okazał się pilnie potrzebny, więc założyłam go ponownie, poprzedni był "definitywnie usunięty", a procedurę tę poprzedziła cała lista pytań, czy na pewno i dlaczego. Gdy już nowy profil sobie działał, po jakimś czasie jak diabeł z pudełka pojawił się ten poprzedni, przy zalogowaniu z alternatywnego adresu, ale co najgorsze - usunąć bez szkody dla nowego się nie chciał. A że część przyjaciół mam wyłącznie na jednym z nich, pozostałam dwuprofilowa zaprzyjaźniając się sama ze sobą.
Prasa donosi, że wkrótce być może będzie szansa by to, co ostatecznie usunęliśmy z takich portali jak f, rzeczywiście z nich zniknęło. Obiecuje się tym zająć komisarz sprawiedliwości Viviane Reding, a za zignorowanie "prawa do zapominania" będzie serwisom grozić znaczna kara. Póki co, to tylko propozycja, nim wejdzie w życie - my sami dobrowolnie, czasem niechcący, powiemy o sobie w sieci bardzo dużo, wymazać tego tak łatwo się nie da, a ktoś trzeci na naszym gadulstwie zarobi ...
Jakiś czas potem, profil na facebooku (a raczej jego możliwości), okazał się pilnie potrzebny, więc założyłam go ponownie, poprzedni był "definitywnie usunięty", a procedurę tę poprzedziła cała lista pytań, czy na pewno i dlaczego. Gdy już nowy profil sobie działał, po jakimś czasie jak diabeł z pudełka pojawił się ten poprzedni, przy zalogowaniu z alternatywnego adresu, ale co najgorsze - usunąć bez szkody dla nowego się nie chciał. A że część przyjaciół mam wyłącznie na jednym z nich, pozostałam dwuprofilowa zaprzyjaźniając się sama ze sobą.
Prasa donosi, że wkrótce być może będzie szansa by to, co ostatecznie usunęliśmy z takich portali jak f, rzeczywiście z nich zniknęło. Obiecuje się tym zająć komisarz sprawiedliwości Viviane Reding, a za zignorowanie "prawa do zapominania" będzie serwisom grozić znaczna kara. Póki co, to tylko propozycja, nim wejdzie w życie - my sami dobrowolnie, czasem niechcący, powiemy o sobie w sieci bardzo dużo, wymazać tego tak łatwo się nie da, a ktoś trzeci na naszym gadulstwie zarobi ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz