Euroszaleństwo zaczęło się na dobre. Gospodarze miast meczowych dopieszczali, co się dało i ile się dało. Nawet chodniki przed posesjami w okolicy stadionu dokładnie pozamiatali. Potem banery firmowe zamienili na piłkarsko - sponsorskie. Dziś ogradzano trawniki, zapewne by tłumy kibiców formować w uporządkowane kolumny, by przypadkiem jak te barany po trawnikach nie chodzili. Na psim spacerze zobaczyłam jeszcze rzecz nową - podświetlane maszty z flagami euro i dostawione kibelki toi-toi zamknięte na razie na kłódki, by przypadkiem nie -kibic wcześniej ich nie zapełnił. Od paru dni w okolicy stadionu stało też dziwne zasłonięte płytami pilśniowymi COŚ. Dziś odsłonili. Z okna samochodu wyglądało na interaktywną mapkę okolic stadionu, ale czy na pewno?
Swoim rytmem próbuje się toczyć się życie stadionowej okolicy. Właśnie trwa oktawa Bożego Ciała z tradycyjnymi kwiatowymi procesjami.
W oknach dekoracjami wyrażają się niezdecydowani mieszkańcy : w jednym oknie piłka, w drugim papież. W procesji ksiądz i policjant. Obok procesji frustrat rysuje kluczami boki zaparkowanych na chodniku samochodów. Polska i goście z Europy. Jutro pierwszy z meczy, na które przygotowywano stadion wyciskając pieniądze z miejskiego budżetu. Mamy kłopot ze szpitalem ( tym na Szkolnej) i z teatrem (Ósemki), ale mamy mecze. Zobaczymy, czy gra warta świeczki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz