Dla niektórych
sezon ogórkowy, a dla naszej gromadki, jak niemal co roku, to właśnie sezon
jabłkowy jest oznaką wakacyjnej pełni. Najpierw zapach ogrodu – gdy wieczorem
maciejka słodko miesza się z floksami, a w tle pobrzmiewa jabłeczna nuta. W pełni
zabrzmi dopiero w kuchni, wzmocniona cynamonem i goździkami, w których
towarzystwie prażą się letnie odmiany naszych jabłek z przeznaczeniem na
naleśnikowe musy. W tym roku jabłonie obrodziły szczególnie, ale też dzieciaki
pochłaniają je jakoś łapczywiej, właściwie nie nadążam w wkładaniem owoców do
słoików, bo jak tylko wystygną, lądują w dziecięcych paszczach.
Skoro Putin
się na polskie jabłka wypiął, tym bardziej będziemy się nimi chlubić. W końcu
jesteśmy w „produkcji” jabłek bezkonkurencyjni, nie bez powodu. Te polskie, są
wyjątkowo smaczne i zdrowe. Może zamiast Rosjan po nie sięgną nie tylko
Chińczycy, ale w ramach unijnej solidarności, także zachodni konsumenci?
Wyjdzie im tylko na zdrowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz