Nieco na
przekór tytułowi to rozważania o wielu aspektach dojrzałej i dojrzewającej
miłości. Punktem kulminacyjnym jest rzeczywiście zdrada, ale jej rolą w tej
powieści, jak sądzę, jest raczej pokazać trwałość relacji między dwojgiem
ludzi. Wspierając się biblijną Pieśnią nad Pieśniami Coelho maluje obraz uczuć
dwojga małżonków targany kryzysem wynikającym między innymi z upływu lat i z
codziennej rutyny. Główna bohaterka, żyjąca w idealnym wydawałoby się związku,
doprowadza go niemal do granic wytrzymałości, jakby testując, ile misternie
tkana sieć uczuć jest w stanie wytrzymać, zwłaszcza, gdy wplączą się w nią
nieprzewidziane w pierwotnym układzie osoby trzecie. Przy okazji bardzo
spodobał mi się fragment o jeżach. Na marginesie akcji, jakby mimochodem, bajka
opowiedziana dzieciom na dobranoc zawiera w swej treści kwintensencję powieści.
Bajkowe jeże zbijały się w gromadkę, by się nawzajem ogrzać i przetrwać czas
zabójczego chłodu. Niestety, mając kolce bardzo się nawzajem raniły. Część z
nich uznała zatem, że lepiej żyć osobno i w efekcie nie przetrwała chłodów.
Inne, nauczyły się żyć ze sobą, mimo zadawanych sobie ran. Uznały bowiem, że
„nie sposób uniknąć cierpienia, kiedy jest się z kimś blisko. Najważniejsze
było ciepło, które dostawały od swoich towarzyszy.” /P. Coelho, Zdrada, s. 91,
wyd. Drzewo Babel 2014/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz