Pisał Mickiewicz o gryce jak śnieg białej, ja ją bardziej pamiętam taką w kolorze wikliny. Gdy kwitnie na biało jakoś się kulinarnie nie kojarzy, ale kiedy jesiennie zrudzieje, to tylko pomyśleć o masełku, najlepiej takim klarowanym i o kaszy ugotowanej w ... garnku do gotowania ryżu. Wtedy rzeczywiście pachnie i smakuje jak kasza, nie ma posmaku plastiku, w który czasami niektórzy producenci ją wtłaczają, niby dla ułatwienia życia tzw. konsumentom.
|
gryczane pole jesienią |
Szkoda, że tak nie docenia się w naszej narodowej kuchni kaszy gryczanej. Jest taka intrygująca dla odwiedzających Polskę cudzoziemców, doszukują się nawet pokrewieństwa z kaszką cous-cous. A ona taka polska, nasza i pogardzana trochę, często siana jako poplon, gdy właściwe zboże zmarnieje, bo na przykład mu pogoda nie sprzyjała. A szkoda, gryka zasługuje chyba na więcej atencji, żelaza w niej dużo i innych takich. Myśl globalnie, jedz lokalnie - przy takim podejściu nasza kasza miałaby się lepiej, nasze żołądki też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz