Przede wszystkim pragnę gorąco
podziękować tym, którzy z ogromnym zaangażowaniem zareagowali na psie wezwanie
o ratunek. Do rzeczy: lek udało się sprowadzić metodą „koziołka Matołka” ;-).
Rozesłaliśmy wici po świecie całym od Francji, Belgii, Niemiec po Indie i Stany
Zjednoczone. W jednym miejscu lek zakazany, w drugim trudno dostępny, w
kolejnym – do kupienia od ręki. W wyścigu po lekarstwo dla unieruchomionego Bruno
wygrała siostra jego właścicielki – stąd żart w nazwie naszej poszukiwawczej
metody – jak koziołek biedaczysko po dalekim szukaliśmy świecie tego, co jest
bardzo blisko. Blisko to może niezupełnie, bo lek podróż odbył niekrótką, ale
za to siostra i jej pomysł były pod ręką /pod łapą Bruna. Od paru dni psiak
zastrzyki dostaje, jeszcze nie wstał, ale ponoć tylne łapy ma już mocniejsze.
No to teraz psiaku pora na ciebie – wstań i zabierz swoją panią na zasłużony
spacer! Mam nadzieję, że Bruno się postara, trzymajcie kciuki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz