Dopóki nie zadomowiły się na
jakiś czas w naszym ogrodzie, nie mieliśmy pojęcia, że jeże zapadają w zimowy
letarg. Od tego czasu nie porządkujemy dokładnie ogrodu przed zimą starając się
zostawić „iglaczkom” jakąś kupkę liści i gałązek, by mogły się tam zakopać i
wymościć ciepłe gniazdko. Mam nadzieję, że tym razem nie wybudzi ich ogień i dym z liści palonych w ogrodzie sąsiada, zawsze jest niestety ryzyko, że w
takim płonącym stosiku zasnął iglasty stworek i oprzytomnieje odrobinę za późno.
W jednym z ogrodniczych marketów widziałam ostatnio domek dla jeży, bardzo
sprytnie pomyślany, wyglądał jak miniaturka budy dla psa z proporcjonalnie
dużym przedsionkiem. Tylko co na to jeże ? Ciekawe, czy ucywilizowały się na tyle, by preferować drewnianą budkę nad liściasto – gałązkowy stosik. Domku dla jeży nie kupiłam, więc się nie przekonam, chyba,
że moi chłopcy, jak obiecali, zbudują go sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz