Pogrążyłam
się ostatnimi czasy w lekturach ciekawych bardzo i trudnych zarazem. Tak się
jakoś zbiegło, że moje zawodowe zainteresowania spotkały się z wysypem publikacji
odsłaniających ciemniejszą stronę naszej rzeczywistości. Kto czytał Ameksykę wie, o czym mówię. Kto wytrwał
do końca lektury Wielkiego głodu zrozumie,
co mam na myśli. Ten, kto ma za sobą przemyślenia po przebrnięciu przez tekst Prowadzący umarłych , czy niedawno
wydane 13 wojen i jedna zobaczy, jak
ważne jest publikowanie takich książek.
Pocieszające
jest to , że „bohaterowie” tych niechlubnych historii w większości trafili w końcu za kratki. Tam właśnie
spotkał ich m.in. Liao Yiwu i spisał część ich „wyczynów”. Pozostałe do
opisania jako autor sam musi przetrawić, potem to samo czeka czytelnika. Problem z takimi mrocznymi lekturami polega m.in.
na tym, że wciągają odsłaniając to, co ukrywane, aż dochodzi się do progu
nasycenia. Tworzy się percepcyjny menisk wypukły i wtedy pozostaje tylko
zmienić lekturę na lżejszą, reportaż zastąpić np. powieścią. Z życiem takiego
manewru wykonać się nie da, ale … za oknem wreszcie wiosna. I niech tak
zostanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz