sobota, 13 kwietnia 2013

Niebezpieczne lektury


Pogrążyłam się ostatnimi czasy w lekturach ciekawych bardzo i trudnych zarazem. Tak się jakoś zbiegło, że moje zawodowe zainteresowania spotkały się z wysypem publikacji odsłaniających ciemniejszą stronę naszej rzeczywistości. Kto czytał Ameksykę wie, o czym mówię. Kto wytrwał do końca lektury Wielkiego głodu zrozumie, co mam na myśli. Ten, kto ma za sobą przemyślenia po przebrnięciu przez tekst Prowadzący umarłych , czy niedawno wydane 13 wojen i jedna zobaczy, jak ważne jest publikowanie takich książek.
Pocieszające jest to , że „bohaterowie” tych niechlubnych historii w większości  trafili w końcu za kratki. Tam właśnie spotkał ich m.in. Liao Yiwu i spisał część ich „wyczynów”. Pozostałe do opisania jako autor sam musi przetrawić, potem to samo czeka czytelnika.  Problem z takimi mrocznymi lekturami polega m.in. na tym, że wciągają odsłaniając to, co ukrywane, aż dochodzi się do progu nasycenia. Tworzy się percepcyjny menisk wypukły i wtedy pozostaje tylko zmienić lekturę na lżejszą, reportaż zastąpić np. powieścią. Z życiem takiego manewru wykonać się nie da, ale … za oknem wreszcie wiosna. I niech tak zostanie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz