Wynurzam
się powoli zza stosu przetrawionych książek, postawiłam kropkę na końcu
ostatniego zdania w tekście, który wchłonął mnie jak gąbka. Pora wyjść do
ogrodu, który wreszcie się obudził zaspany zbyt długą zimą. Nad jeziorem bobry
tej zimy zaszalały, chyba apartamentowce
budują pod wodą zamiast żeremi, tak dużo drzew naścinały. Coś mi się zdaje, że
tym razem nie ujdzie im to na sucho. Jezioro w większości dotąd zacienione
teraz skąpane w słońcu. Kot wyciągnął się leniwie na trawie i podgląda ptaki.
Płatki kwiatów moreli zaśnieżają trawnik. Pięknie jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz