poniedziałek, 24 grudnia 2012

Karpia portret trumienny

Dużo ostatnio się mówi o rybach, które głosu nie mają, a wrzeszczeć by pewnie chciały gdyby mogły. Kampania klubu Gaja z roku na rok coraz bardziej widoczną się zdaje na szczęście dla karpi, więcej widać tu: http://www.jeszczezywykarp.pl/. Jeszcze noszę w sobie traumę z dzieciństwa, kiedy to karp Stefan lub inny po dniach kilku w wannie spędzonych na patelni lądował, a ja dawałam się spławić brakiem odpowiedniego dla karpia Stefana akwarium.
W tym roku odkryłam rzecz ciekawą - ryba nieżywa a świeża ( no prawie), nowość jak pisali na opakowaniu: karp wypatroszony pakowany próżniowo. Głowę dołączono pewnie dla smakoszy zupy rybnej, bądź jako copus delicti, że ryba ze światem żegnała się humanitarnie. Zaletą największą tej próżniowej wersji tradycji karpiowej jest chyba to, że z rybą przemknąć można do kuchni dyskretnie i w sposób prawie niezauważony przez dzieci przekształcić ją w danie wigilijne...


Dziś, w wigilijną noc podobno nawet ryby głos mają. Ciekawe, co powiedziałyby karpie...

Świątecznego nicnierobienia życzę Wszystkim mego bloga czytającym, bożonarodzeniowe zatrzymanie niech   zaowocuje pozytywną energią na nadchodzący Nowy Rok!  


   

środa, 19 grudnia 2012

Opowieść przedwigilijna


Był zimny i wilgotny wieczór. Grudzień, ale chwilowo jesienny, z przenikliwym dokuczliwym chłodem i mgłami znikającymi wszystko wokół. Przy przejściu dla pieszych dreptała w miejscu elegancka staruszka w szarym kapelusiku. Drobniutka i skulona czujnie czekała na moment kiedy trzeba będzie zebrać się w sobie i pokonać szeroką jezdnię przy krótkotrwałym zielonym świetle. Udało się. Przeszła. Chwilę później widzę ją jak krąży między samochodami tankującymi na pobliskiej stacji benzynowej. Wygląda jakby coś zgubiła lub kogoś szukała.     

                                 Minęły dwa dni. W kawiarnianym kąciku na stacji benzynowej dwoje pracowników pochyla się nad kimś cichutko szlochającym. Na krześle widzę „znajomą” staruszkę, ma czerwone od łez oczy, jest wzruszona. Pracownicy się oddalają, żegnając staruszkę ciepło. Chwilę potem do drobinki w szarym kapelusiku podchodzi młody człowiek, wkłada staruszce niebieski banknot do ręki i odchodzi szybko. Staruszka znów się wzrusza, ale twarz ma coraz bardziej promienną. Woła w moim kierunku – proszę pani, może mi pani pomóc? – Odwracam się ku niej i pytam w czym pomóc mogę. –Dobrzy ludzie  zostawili mi prezent od Mikołaja, ale ja niedowidzę i nie wiem, ile to jest – zapytała pokazując mi banknoty. Gdy odpowiedziałam na jej pytanie, ona  westchnęła cicho i radośnie – jacy oni dobrzy, dobrzy są ludzie

                                 Może tak właśnie wygląda dzisiaj dodatkowe nakrycie dla „niespodziewanego gościa” przy wigilijnym stole? Nie pusty talerz spychany na brzegi stołu, by zmieściły się wszystkie potrawy, bo gość przecież i tak nigdy nie przychodzi, a jakby przyszedł to go nikt nie wpuści, bo przecież nieznajomy… Może warto nosić w kieszeni symboliczne dwa złote nie do sklepowego wózka, ale na bułkę dla staruszki w szarym kapelusiku…        

piątek, 14 grudnia 2012

Mrozem haftowane

Chciałam dziś Wam napisać relację z malijskiego koncertu, który inauguruje zamkowe wnętrza po europejskim liftingu. Nie napiszę, się na koncert nie dostałam. Właśnie parę minut temu zaczęła śpiewać Malijka Rokia Traore. Bilety skończyły się wczoraj. Szkoda. Mali to była kolonia francuska, Rokia Traore śpiewa po francusku i w dialekcie Bambara, liczyłam na płytę z autografem, a tu nici. Na pocieszenie posłucham Kronos Quartet, może gdzieś wyłowię jej wokal.
Tymczasem zamiast afrykańskich klimatów mroźne pejzaże za oknem. Baśniowe ulotne fraktale wirują i znikają. Czasem na dłużej przyklejone do gałązek i płotów koronką ozdabiają zimnem uśpiony świat.
Są tacy, którym udaje się mroźny pędzel utrwalić na płótnie, jak na przykład tu, w obrazie "-15 stopni Celsjusza"

-15 stopni Celsjusza, for.1mx1m, realizacja Joanna Janiak i Piotr C. Kowalski


a poniżej magicy, którzy tego wspólnie dokonali, czyli Joanna i Piotr.


Mroźno, filigranowo, ulotnie i trwale zarazem. Już magia, czy jeszcze sztuka?  

sobota, 8 grudnia 2012

Znikające przestrzenie

W miniony weekend ominęła mnie pewna wystawa i pewien koncert. Nie ominęły zawodowo - domowe obowiązki, które były przyczyną tego stanu. Próbowałam dogonić utracone wydarzenia, z koncertem się nie dało, ale liczyłam na ogon wystawy. Załapałam się jedynie ma moment jej zamykania. Zamykanie wystawy zamykającej... I tak przez zamykane drzwi łypnęłam po raz ostatni okiem na tę szczególną przestrzeń. Najpierw z założenia było to miejsce poświęcone, służyło jako bóżnica. Potem, w murach ciągle przypominających synagogę, urządzono pływalnię. Działała jeszcze całkiem do niedawna. Z czasem okazało się, że znakomicie wypadają tu koncerty, zwłaszcza jazzowe. Teraz, na pożegnanie tych murów,  zaproszono tu sztukę. Działająca do niedawna w zamkowych przestrzeniach galeria ON zorganizowała swój 35 jubileusz właśnie w murach  sędziwej synagogi, na którą już zapadł wyrok. Więcej o sztuce i synagodze można przeczytać tu : http://galeriaon.asp.poznan.pl/  i tu http://strasznasztuka.blox.pl/2012/12/Labedzi-spiew-galerii-ON.html

Wkrótce zamiast bóżnicy stanie tutaj hotel. Sieciowy, taki jakich wiele. Być może z basenem, ale nie będzie już śladów po rabinie.


P.S. Na pocieszenie Joanna Janiak i Piotr C. Kowalski podesłali mi fotki.Wklejam poniżej.  Dzięki ogromne!


Marcin Berdyszak

Jagody na płótnie, Piotr C. Kowalski

Obrazy piętrowe, Piotr C. Kowalski



 Mein Kampf, Tomasz Wendland

Wunderteam