Naiwnie myślałam, że pędzący będzie
tylko wrzesień, a tymczasem październik galopuje niczym koń na wyścigach i
rozciąganie doby do godzin 48 też na niewiele się zdaje. Może gdy nadejdą
słotne, jesienne dni ten czas się jakoś wreszcie zacznie toczyć wolniej? Oby.
Tymczasem bieganina, krzątanina i wciąż nowe punkty w kalendarzowej części „do
zrobienia”. Na dodatek w Poznaniu tak kobieco ostatnio. Dopiero zakończył się
III Festiwal Republica Femenina ze znakomitym jak zwykle opowiadanym spektaklem Cuentacuentos Evy Rufo „Mujeres – Kobiety”, a już niebawem I Wielkopolski
Kongres Kobiet. Dzieje się. A za oknem mgliście, dżdżyście. Czas jesiennych szarug
nieuchronny przy kominku pewnie nas zatrzyma. Nareszcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz