Kończenie wystawy ma w sobie coś teatralnego, kurtyna co
prawda opadła, ale aktorzy nie rozstali się
jeszcze z rolą. Gdy ściąga się wystawę dzieje się taki moment odwrócenia
– dzieło podniesione do rangi sztuki wraca do codziennego, często
zwyczajnego kontekstu. Tym razem z
rozbiórką poczekała na mnie wystawa „ Inni” , wystawa pokazująca zielone
światło każdemu - więźniom z aresztu na Młyńskiej czy blokersom z Rataj
– każdemu, kto chce poczuć się artystą.
Autor koncepcji Piotr C. Kowalski podsuwa narzędzia, wskazuje miejsce i twórcą pozwala
stać się każdemu, kto odważy się przekroczyć
próg sztuki, dosłownie. Po każdym, kto ten próg pokonał zostaje ślad
buta na rozłożonym w wejściu płótnie ( jak onegdaj przy obrazach
przechodnich czy przejezdnych Piotra C. Kowalskiego), czy ślad pisma chociażby
w brudnopisowym próbniku. Niespodziewanie, zza grobu jak się okazało, odezwał
się profesor Bauman: „ jest Pan czarownikiem, bo zmusza Pan ulicę i miasto, by
siebie malowały (…), jest Pan poetą tej bezkresnej plaży, którą wszystkie bruki
świata usiłują skrzętnie nie tyle unicestwić (…), co na zapomnienie skazać.”[1] Piotrze,
dziękuję za zaproszenie, moje buty też włączyły się do komunikacji „między
stopą a okiem”, jak powiedziałby profesor Bauman.
[1] List
prof. Zygmunta Baumana do Piotra C. Kowalskiego z dnia 30. listopada 1998
eksponowany na wystawie „ Inni”