kolejka do "przychodni" w dzień deszczowy |
Czasem trudno uwierzyć, ale nadal wiele
jest na świecie miejsc pozbawionych prądu, wody i wszystkiego tego, co kojarzy
się nam z szeroko rozumianą cywilizacją czy postępem. Takich miejsc jest wiele
zwłaszcza w Afryce. Nasz szczęście wielu jest też ludzi gotowych porzucić
wygody, do których przywykliśmy, by daleko od bliskich podjąć próbę poprawienia losu innym ludziom.
Taki altruistyczny wyjazd w miejsce odcięte od świata to wielkie wyzwanie i
wielka próba – własnych umiejętności, walki ze słabościami na dodatek w
zderzeniu z oczekującymi pomocy ludźmi.
Dziś na Madagaskarze pomocy medycznej udziela
się w miejscach, które punktem medycznym nazywają się chyba tylko ze względu
na symboliczną obecność osób o medycznych kompetencjach.
Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris
Missio właśnie rozpoczęła kolejną akcję na afrykańskiej ziemi:
W
jednym z niewielkich miasteczek na Madagaskarze, chcemy wybudować przychodnię.
Przed kilkoma miesiącami wrócił stamtąd nasz wolontariusz, którego relacja
bardzo nas poruszyła. Mieszkańcy wioski, w której pracował są zdani jedynie na
usługi lokalnych szamanów, którzy nierzadko stosując alternatywne, magiczne
metody leczenia okaleczają, lub nawet uśmiercają chorych. Nawet ci, którym uda
się dostać do wykształconych medyków muszą liczyć się z opieką na fatalnym
poziomie. W salach chorych małomiasteczkowych punktów medycznych szczury i
myszy biegające po lichych materacach są codziennym widokiem. Słowem: chcemy
nieść pomoc w kraju, który nawet jak na afrykańskie warunki, jest bardzo ubogi.
Chata Medyka, bo tak nazywa się nowy projekt, ma zapewnić malgaskiej
społeczności dostęp do opieki zdrowotnej na poziomie nie uwłaczającym ludzkiej godności.
Przewidziana jest budowa sali chorych, gabinetu konsultacyjnego i części
socjalnej przeznaczonej na mieszkanie osób pracujących w ośrodku. Wstępne plany
zakładają, że budowa rozpocznie się w czerwcu 2017 roku.
Co
budujemy?
Znając
lokalne warunki pogodowe i topograficzne chcemy wybudować niewielki budynek o
powierzchni ok. 100 m2. Podstawowy budulec stanowić będzie cegła. Dach będzie
kryty blachą falistą, jednak otwarta konstrukcja pozwoli uniknąć nadmiernego
nagrzewania wnętrza i uniknąć zniszczeń podczas cyklonów. Część socjalna będzie
się składać z dwóch pokoi, kuchni z jadalnią, łazienki z WC, magazynu na żywność
oraz pomieszczenia technicznego. W części medycznej chcemy zorganizować gabinet
konsultacyjny, salę chorych z możliwością utworzenia tymczasowego gabinetu
konsultacyjnego i magazyn na leki. Przewidzieliśmy również poczekalnię dla
pacjentów umiejscowioną na zewnątrz budynku. W planach jest ekologiczne
skanalizowanie obiektu, zapewnienie dostępu do energii elektrycznej i wykopanie
studni. Projekt zakłada wprowadzenie rozwiązań wykorzystujących naturalne źródła
energii w jak najtańszy sposób. Wstępne plany nie zakładają wyposażania
przychodni w wysokospecjalistyczny sprzęt medyczny. Biorąc pod uwagę koszt
konserwacji i trudności związane z infrastrukturą zakładamy zapewnienie medykom
podstawowych narzędzi diagnostycznych (USG, EKG, analizator krwi) i
terapeutycznych.
A jak wygląda do tej pory leczenie
pacjentów na Madagaskarze ?
Zobaczcie, poczytajcie :
„Tam
gdzie nie ma mostów.
Od
najbliższej asfaltowej drogi, a tym samym od namacalnych przejawów cywilizacji,
dzieli mnie 120km. W porze deszczowej oznacza to nawet tydzień podróży. Brak
prądu, brak bieżącej wody. Osobę, która mówi w jakimkolwiek europejskim języku
znaleźć można najszybciej w oddalonym o 22 km mieście powiatowym. Nad
zamieszkałymi przez krokodyle nilowe rzekami nie ma mostów. Wyrocznię we
wszelkich sprawach społecznych i osobistych (także tych dotyczących zdrowia) stanowi
szaman… Tak w skrócie można opisać Beronono, miasteczko położone w zachodniej
części Madagaskaru , które na 3 miesiące przeniosło mnie w czasie o kilka
stuleci.
W
Beronono nie ma lekarza, dlatego na wieść o moich planach otwarcia tam
przychodni miejscowi zareagowali zadowoleniem. Na załatwienie wszelkich
formalności oraz zorganizowanie lekarstw i sprzętu miałem kilka
tygodni, wszystko organizowałem mieszkając i pracując w powiatowym Mandabe. Gdy
nadszedł długo oczekiwany dzień wyjazdu załadowałem kilka toreb z bagażami na
drewniany wóz i w towarzystwie kilku Malgaszów ruszyłem w kilkugodzinną podróż.
Na miejscu czekał na mnie budynek nowej przychodni… Przychodnia to rzeczywiście
nowa rzecz dla miejscowych, do opisania samego budynku ten epitet jednak nie
pasuje. Mała, jednoizbowa chata ze szkieletem z traw i patyków oraz dachem
krytym strzechą była moim nowym miejscem pracy.
Dzień
życia Vazahy.
Jak
wyglądał dzień pracy białego człowieka? Normalnie, jak dzień pracy w każdym
szpitalu, z tą jedynie różnicą, że tu za wszystkie „oddziały” i wszelkie
zabiegi odpowiedzialny był jeden człowiek, borykający się w dodatku z brakiem
sprzętu i leków.
Poranek.
7 osób przybyłych z odległej o 15 km wioski narzeka na problemy
żołądkowo-jelitowe. Po wydaniu garści leków dla każdego z nich okazuje się, że
jeszcze nigdy nie zetknęli się z mydłem. W XXI wieku żyją ludzie, którzy nie
znają podstawowego środka higieny osobistej. Jasnym staje się, że w tym
przypadku ważniejsza od terapii lekowej będzie edukacja, co przy niuansach w
plemiennej odmianie języka malgaskiego nie przysparza mi uśmiechu.
Południe.
Za kilka chwil krótka przerwa na obiad. Miska ryżu z fasolą, lub liśćmi
pomidorów okraszonych suszonymi larwami. Jeszcze tylko ostatni pacjent. Somba,
mała dziewczynka z malarią. W trzecim dniu terapii przyszła z mamą po zastrzyk.
Problem tyko w tym, że rano skończyły się strzykawki. Zostały trzy, a pacjentów
z malarią siedmioro. Wszyscy muszą dostać lek więc dożylna droga nie wchodzi w
grę może by tak per rectum i możliwie najdokładniejsza sterylizacja
plastikowego sprzętu? W końcu zimnica, to stan zagrożenia życia.
Wieczór.
Do zamknięcia przychodni jeszcze godzina, a przed momentem młoda kobieta
przyniosła na wpół przytomnego syna z ciężką malarią. Cóż przyjdzie spędzić noc
w przychodni. Nadzieja tylko w tym, że tej nocy będzie to jedyny ciężki
przypadek…”
Jacek
Jarosz
Fundacja
Pomocy Humanitarnej
Redemptoris
Missio
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz