Wielkim przeżyciem i odkryciem czytelniczym
była dla mnie lektura Ksiąg Jakubowych, lektura nieukończona, bo ciągle do niej
wracam, wciąż nie mogę jej zakończyć, tyle w niej warstw, odniesień, kontekstów.
Dla usprawiedliwienia wspomniałam o nich
za to w opublikowanym niedawno artykule w ramach projektu „Mitologizacja
kultury w polskiej i iberyjskiej twórczości artystycznej”, nawiązuję do nich
często podczas wykładów dedykowanych wielokulturowości.
Ogromnie się ucieszyłam więc, że to właśnie Tokarczuk
zasłużenie otrzymała niedawno nagrodę Nike. Bardzo podobał mi się jej artykuł „Miałam
sen” (GW 19-20 IX 2015), który pozwoliłam sobie zacytować moim studentom
rozpoczynając kolejny cykl wykładów „Europa na skrzyżowaniu kultur” wprowadzając
ich w kulturę islamu i niejako spełniając
sen, w którego konwencji pozostaje wspomniany artykuł.
Tym bardziej zdumiało mnie to, co wokół
Tokarczuk dzieje się w Internecie. Żyjemy w czasach, gdy nasi studenci
wyjeżdżają na studia w ramach wymian międzynarodowych typu Erasmus, gdy do nas
przyjeżdża wielu studentów i wykładowców także w ramach międzynarodowej wymiany.
Jednocześnie pokazujemy światu i sobie, jak bardzo jesteśmy zamknięci na inne
kultury, jak bardzo nie potrafimy krytycznie spojrzeć na samych siebie i
przyznać się do swoich błędów. Tak niewiele potrzeba, by w tym świecie żyło się
łatwiej, wystarczy, że zamiast ukrywać historię uczylibyśmy się na tym, czym
nas doświadczyła. Tak niewiele i aż tyle, jak się okazuje.
Stworzyła Pani wielkie dzieło, Pani Tokarczuk, opisując tak wirtuozersko wielokulturową dawną Polskę, szkoda, że teraz gdy tak wiele kultur zderza się ze
sobą, ich przedstawiciele szukają przeciwstawieństw, a nie podobieństw i
uzupełnień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz