Dziwny to był dzień – najpierw wbrew
wszystkiemu nie dałam się wciągnąć w kolejną czasożerną historię, potem
odsunęłam w czasie całkiem dobrze zapowiadający się kontrakt, ryzykując, że
zaopiekuje się nim ktoś inny. Pogadałam sobie z dziećmi, pobawiłam z psem. W
domu rozpyliłam olejki miodowe. Zrobiło się beztrosko i …pięknie.
Zdążyłam zobaczyć
w ogrodzie pąki na gałązkach bzu nim przekształcą się w sercowate liście, a
potem ustąpią miejsca upajającym kiściom, znalazłam kolejne główki tulipanów,
dumne korony białych ciemierników, nieśmiało i ospale wychylające się listeczki
piwonii syberyjskiej, która pewnie niebawem przyćmi urodą inne ogrodowe
piękności. Tak cudnie wokół i tak
łatwo tego nie zauważyć.