... tam właśnie odnaleźć można bajeczny kraj malijskich Dogonów. Tam docierają Wasze paczki z lekami, sprzętem medycznym, odzieżą. Tam też ostatnio usiłują dotrzeć islamiści. Oprócz deszczu i malarii, jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Zajęta od czterech miesięcy północ Mali zaczyna okupacją zarażać powoli resztę kraju (www.france24.com/fr/20120910-nouakchott-fusillade-diabali-mali-mauritanie-nord-controle-islamiste-predicateur ), a międzynarodowa interwencja militarna jest podobno niełatwa w tym momencie. Malijczycy nie mają się czym bronić, budżet militarny tego kraju jest niewielki, wyjściem jest chyba tylko współpraca z zablokowaną konfliktem syryjskim ONZ, reakcja sił NATO i pod ich kierunkiem interwencja wojsk afrykańskich. Na razie nie udało się uwolnić Północy, islamiści idą dalej, a w kraju Dogonów malaria w liczącej zaledwie 750 mieszkańców wiosce Sangha-dini zabrała już na druga stronę 25 dzieci. ( raport WHO można zobaczyć tutaj: http://www.who.int/countries/mli/en/, choc nie ma tam danych z ostatniej epidemii ). Żeby chociaż posuwający się coraz bardziej na południe islamiści mieli świadomość, że przemieszczają się po krainie wpisanej na listę Unesco (http://whc.unesco.org/fr/etatsparties/ml/) ... Zobaczyć kraj Dogonów i umrzeć, jak się wyraziła parafrazując, pewna belgijska dziennikarka...
Foto: Iwona |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz