Wspominałam tu kiedyś o książce
Klausa Brinkbaumera, Afrykańska odyseja,
Erich –Emanuel Schmitt motyw imigranckiej wędrówki obszernie rozwinął w całkiem niedawno wydanej w Polsce powieści Ulisses z Bagdadu. W minionym roku
głośno było wokół Ameksyki, którą
napisał Ed Vuillamy. I chociaż takich publikacji w świecie coraz więcej,
problem narastających nielegalnych migracji nadal pozostaje kwestią wydawałoby
się nie do rozwiązania, unikaną, przemilczaną aż do momentu kolejnych
spektakularnych tragedii. Tych małych, jednostkowych dramatów nie zobaczymy w
mediach i nie robią takiego wrażenia jak rzędy ciał niepoliczalnych. Śledząc
hiszpańskie i francuskie media mam jednak wrażenie, że tym razem, po Lampedusie, coś drgnęło,
może wreszcie znieczulony europejski brzeg pomocną dłoń wyciągnie zanim dojdzie
do kolejnych tragedii na tak dużą lub większą skalę. Póki co, kolejni wędrowcy podejmują
śmiertelnie niebezpieczną drogę z piekielnej Afryki do rajskiej Europy. Oby ta
Europa okazała się chociaż czyśćcem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz