Ależ mnie tu dawno nie było, najmocniej przepraszam tych, którzy liczyli, że coś skrobnę, a tu cisza. Ale tak to bywa, gdy proza życia nie dopuszcza do głosu poezji myśli swobodnych, gdy "trzeba", "muszę" i "powinnam" stają się najczęściej używanymi określeniami nazywającymi nasz czas. Mam nadzieję, że już się wygrzebuję z tych powinności i obligacji, bo w ogrodzie fiołki przekwitają, a jeszcze niedawno tworzyły sinawą kołderkę na niedogrzanej ziemi, przekwita już morela i umknęło mi prawie podziwianie jej kwiatów, zdążyły przekwitnąć żonkile i obudziły się tulipany, magnolia jeszcze zaspana, ale też już niedługo kwieciem cieszyć oko będzie. Ogród pieknieje wiosną, a ja trochę nie nadążam, wielkanocny przystanek był nieco za krótki. Zwykłam w naturze ładować wewnętrzne akumulatory, więc żeby tak jeszcze cieplej nieco było wreszcie, także na duszy - tego Wszystkim czytającym mojego zaniedbanego ostatnio bloga, serdecznie poświątecznie życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz