sobota, 2 listopada 2013

Spotkanie. Aksamitki i chryzantemy.

Złotowłosa obudziła się dziś bardzo podekscytowana: - Mamo, mamo, muszę ci szybko opowiedzieć mój sen! – I nim zdążyłam się przebudzić na dobre, sama nie wiedząc, czy mi się to jeszcze śni, czy już dzieje się tu i teraz, mała trajkotała już jak najęta: Mamo, mamo, spotkałam dziś moją starszą siostrę, miała ciemne kręcone włosy jak ty i duże niebieskie oczy. Spotkałam ją na spacerze, chciałam ci ją pokazać, ale ona przed drzwiami zniknęła, a ja się obudziłam…
Jeszcze niedawno zastanawiałam się, jak i kiedy powiedzieć dzieciom, że miały jeszcze starszą siostrę, jednakże przy jednym z rodzinnych pogrzebów zorientowałam się, że dzieci zdecydowanie łatwiej niż dorośli radzą sobie z problemem śmierci, łatwiej ją oswajają i przeżywają inaczej. Wtedy postanowiłam, że winna im jestem pewną szczególną rodziną, dla mnie bardzo niełatwą, opowieść. Ta opowieść od czasu do czasu powraca w pytaniach od dzieci, na ile potrafię staram się ją objaśniać.
Nie da się wymazać z pamięci istot, które były nam bliskie i pozostaną w nas i z nami na zawsze, nawet jeśli odeszły dawno i „daleko”.
W meksykańskiej kulturze święto zmarłych to święto pogodne, to czas, kiedy zmarli przychodzą do nas, by z góry spojrzeć na nasz ziemski padół i pewnie z politowaniem patrzą na nasze przyziemne problemy.  Właśnie 1 listopada, według meksykańskich wierzeń, dusze zmarłych dzieci powracają do swych domów na ziemi, 2 listopada to dzień powrotu dusz ludzi dorosłych. Ważne, by w tych dniach znaleźć chwilę na refleksję, wspomnienia  i medytację dedykowane tym, którzy od nas odeszli. I w Polsce, i w Meksyku te dni są bardzo kolorowe – na polskich cmentarzach feeria kwiatów, głównie chryzantem i zniczy, na  nekropoliach meksykańskich  - kwiatów, szczególnie aksamitek, i słodyczy, często w formie kościotrupów, by na słodko oswoić nieuniknioną śmierć.          

W obu kulturach jeszcze parę dni potrwają obchody Día de los muertos, w Meksyku  –  to powaga radosnego obrzędu, w Polsce – gdy widzę ni z tego ni z owego pod cmentarzem pierniki i obwarzanki, ( a czasem, o zgrozo – kiełbaski!) – to raczej wygląda niestety na kpiny z poważnej tradycji...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz