sobota, 25 stycznia 2014

Królowa lodu


Najpierw było jak zimą w Paryżu - chłodnawo, ale nie zimowo. Matka natura zaszalała, świat zwierzęco -roślinny pogubił się w pór kolejności - na balkonie zakwitły ubiegłoroczne bratki, na wierzbie pojawiły się bazie (dobrze, że nie gruszki), hortensje zaczęły wypuszczać listki, nad głowami usłyszeliśmy, a potem i zobaczyliśmy ptasi klucz... Połowa stycznia, a w ogrodzie wiosna, oby nie obudziła się na dobre...

  





I tu nagle zima przypomniała o sobie ... deszczem. Potem pogroziła lodowatym paluchem tym, co już o niej zapomnieli i zimowe opony chcieli zamieniać na letnie. Teraz to raczej łyżwy zamiast kół by się przydały - zrobiło się pięknie i niebezpiecznie. Zwłaszcza o tym drugim myśli zapewne każdy, kto po takiej aurze miał nieplanowaną wizytę w poradni chirurgicznej lub w warsztacie samochodowym. Zaliczyłam obie sytuacje, do gołoledzi i lodu podchodzę z pokorą i uniżeniem. I choć pięknie jest, niecierpliwie czekam, gdy będzie ciut bezpieczniej. Niechby chociaż mróz i śnieg, ale może bez tego lodu, ten ostatni zostawmy sobie do drinków.

 

niedziela, 12 stycznia 2014

Natan poznaje morze

Obejrzeliśmy wczoraj dość szczególny film. Delikatny, subtelny, zanurzony w dzikiej naturze i w ludzkich emocjach. Alamar (Nad morzem, reż. Pedro Gonzalez - Rubio) to historia dwojga ludzi, pochodzących z odległych krajów i kultur, których po rozpadzie związku łączy już tylko pięcioletni synek dzieląc swoje małoletnie życie między krainy każdego z rodziców. Światy te są skrajnie przeciwstawne – mama mieszka w Rzymie, tato zaś pokazuje synkowi proste rybackie życie w magicznej krainie Banco Chinchorro, w okolicach unikalnej fauny i flory skupionej wokół największej na świecie rafy koralowej. W filmie dzieje się niewiele, a widać w nim tak dużo, zwłaszcza tego, co tak trudno dziś zobaczyć.  

Więcej o filmie można znaleźć tu:

http://cine-invisible.blogs.fotogramas.es/?s=alamar


niedziela, 5 stycznia 2014

Gipsowe fantazje na Nowy Rok

Nowy Rok powitaliśmy z nowym, lżejszym gipsem, jak widać Złotowłosej humor i polot dopisują, do tego szybko nauczyła się stosować nowy "rękaw" jako broń w konfliktach z braćmi. Miło połamania Nowy Rok zaczął się jak widać pogodnie i wesoło, do tego aura też jakoś radośnie nastrojona, bo za oknem klucz dzikich gęsi niedawno widzieliśmy, hortensje wypuszczają młode listki, a wiosenne bratki nadal, począwszy od minionej wiosny, kwitną w najlepsze.



W podręcznej biblioteczce też wyszperałam nieco weselszą i odprężającą literaturę, na bok odkładając reportaże, którymi się ostatnio obwarowałam. Połknęłam zatem jednym tchem "Poradnik pozytywnego myślenia", powieść którą napisał Matthew Quick, osnutą na historii niepoprawnego optymisty zmagającego się z chorobą psychiczną i będącą kanwą do filmu pod tym samym tytułem ( http://www.youtube.com/watch?v=gBJocPosTrI ). Rzecz o tym, jak mieć pod kontrolą "swojego świra", jak go wybiegać czy wytańczyć, byle tylko nie dać mu dojść do głosu. O poważnych problemach w komediowej odsłonie.